Moje spotkanie z Jezusem nie jest „burzą”, jest delikatnym dotknięciem i zaproszeniem do życia w przyjaźni z Nim.

        Kiedy otrzymałam od kapłana propozycję wyjazdu na rekolekcje Ruchu Rodzin Nazaretańskich, nie czułam potrzeby skorzystania z nich ponieważ uważałam, że wiem jak mam żyć. We własnym mniemaniu byłam dobrą chrześcijanką, zadowoloną ze swojego sposobu życia. W każdą niedzielę i święta uczęszczałam na Mszę Św., kilka razy w ciągu roku spowiadałam się, korzystałam z Sakramentów Św. Wydawało mi się, że nie potrzebuję nawrócenia. Jednak wspomniany kapłan kilkakrotnie ponawiał zaproszenie,  aż pewnego dnia zdecydowałam się na wyjazd wraz z rodziną – …dla świętego spokoju.

        Do Matki Bożej Czarneckiej Wychowawczyni pojechałam bez żadnych oczekiwań i pewności, że podjęłam dobrą decyzję. Jednak podczas słuchania treści głoszonych konferencji doświadczyłam, że Bóg poprzez kapłana prowadzi ze mną dialog, odpowiadając na pytania, które rodziły się we mnie pod wpływem usłyszanych słów. Treści konferencji były nowym światłem, nowym spojrzeniem na wiarę, nawoływały do radykalizmu życia Ewangelią, ukazywały nowy obraz Boga. Wypowiadane słowa były żywe, poruszały mnie, uświadamiając, jak niewiele wiem o moim Zbawicielu i jak Go traktuję. Zrozumiałam, że jest On w cieniu mojego życia, że po prostu Go nie znam. Korzystając z Jego darów nie tylko nie dziękuję, ale często obracam je przeciw Niemu. Ta świadomość mocno mnie zaniepokoiła. Odkryłam też, że Bóg to Miłość tak wielka, że aż niepojęta, że drogą do Niego jest pokora - życie w prawdzie, szukanie i rozpoznawanie jej w sobie.

         Usłyszałam, że w tej drodze mogę korzystać ze świętości Maryi -  Matki Boga i mojej. Zawierzając Jej swoje życie oddaję je Bogu, bo Ona prowadzi tylko do Chrystusa. Wszystko, co Jej oddam oczyści swym Niepokalanym sercem i odda Synowi. Zobaczyłam wielką nadzieję w możliwości zapraszania Jej do swojego codziennego życia, do wszystkich większych i małych spraw, oczekując z wiarą, by żyła we mnie, by kochała we mnie, by była we mnie Miłością. Wszystko słyszałam jakoś inaczej, mocniej. Nawet treści śpiewanych pieśni na nowo do mnie docierały. Tekst piosenki … ”Matko Boża zabierz moją wolę wszystkie plany, wszystkie przywiązania, uczyń pustkę w domu mego serca, abyś mogła w nim bez przeszkód działać” uświadomił mi, że mam się otworzyć na pragnienie pełnienia woli Bożej.

        Po powrocie z rekolekcji nie dawała mi spokoju myśl, że muszę coś zrobić    z moim życiem, że muszę je zmienić, ale tak od zaraz, natychmiast, bo jeśli tego nie zrobię, to mój zapał za kilka dni uleci jak wiele innych obietnic i postanowień. Zaplanowałam moje nowe życie z Bogiem. Wykorzystując wskazówki księdza rekolekcjonisty, postanowiłam zacząć od codziennego i pełnego uczestnictwa w Eucharystii. Stopniowo wprowadziłam czytanie Słowa Bożego, Adorację Najświętszego Sakramentu, rozmyślanie, modlitwę różańcową…

        Codzienność nabrała dynamizmu i radości z odkrycia, że Bóg jest moim najlepszym Przyjacielem. W wydarzeniach zaczęłam dostrzegać Jego obecność i działanie. Doświadczanie Tej Obecności i działania wprawiało mnie w zdumienie, olśnienie Jego miłością. Z dnia na dzień budowała się coraz większa zażyłość z Maryją i Jezusem.  Rodziła się wdzięczność za wszystko, bo jestem Jego i wszystko co mam do Niego należy. Moim pragnieniem jest, aby ta więź z Jezusem nieustannie się umacniała, aż do zjednoczenia z Nim. To co mówię może wydawać się jakieś nieosiągalne i trudne, ale ufam, że Pan każdego z nas pragnie zbawić i wiem, że jedynie w Nim jest pełnia szczęścia.

       Wspólnota i duchowość Ruchu Rodzin Nazaretańskich są mi pomocą w drodze, a szczególnie Eucharystia i kierownictwo duchowe. Jestem żoną i matką. Zycie niesie ze sobą radości, ale też wiele rozczarowań, niepewności i trudu. O ileż łatwiej przeżywać je razem z Maryją, ufając, że wszystko co się dzieje ma sens i służy mojemu uświęceniu. Wszystko, nawet to co wydaje się bez sensu, oddane Bogu lub przyjęte ze względu na Niego staje się ważne.   O ileż piękniej jest żyć ze świadomością, że nieustannie jest przy mnie Maryja i zawsze mogę prosić Ją o pomoc. Jak dobrze jest wierzyć, że nie muszę zasługiwać na miłość, że przez Boga  jestem kochana za darmo, pomimo moich słabości i grzechów.

        Moje przejrzenie zawdzięczam Matce Najświętszej, dla której nie były ważne intencje  przyjazdu na rekolekcje. Nawet najmniejszą szczelinę otwartego serca człowieka wykorzysta dla Bożej Łaski. Dla Niej ważne jest tylko to, aby ratować swoje dzieci, szczególnie te, którym się wydaje, że nie potrzebują nawrócenia, że nie potrzebują przebaczenia, bo są w porządku, a które tak naprawdę toną w pysze dobrego mniemania o sobie, w pysze wielkości.

 „Dziękować Ci Maryjo chcę naprawiasz błędy me, gdy wołam Cię. Dziękuję Ci z ufnością, bo naprawiasz błędy me miłością swą”.

                                     Maryjo za wszystko dziękuj we mnie Panu naszemu      

                                                                                                             Twoja córka